wtorek, 31 lipca 2012

Part 21.

Opóźniony, ale jest! :D mam nadzieje, ze się cieszycie~?

Shadow, gdzie tam debilka! Ważne, ze komentujesz, kochana <3 takie komentarze jak twój dużo dla mnie znaczą :3
Eerfh, War machine, Darsa:*** - dziękuje za komęęętaże <3

No i jeszcze jedno!
Ogłaszam taki... No, można powiedzieć, ze konkurs :P jako ze nikt wcześniej nie mógł zgadnąć co będzie Gee śpiewał, to za prawidłowa odpowiedz dam fanficka!
Kto z was zgadnie jedno z dwóch, dostanie one shota. Takiego jak chce. Czyli oferuje dwa ff. Zobaczymy, komu się chce myśleć xD
Idziecie na ten układ?

A następny postaram się we wtorek, bądź środę.




Za niezasłoniętym oknem powoli wschodzilo słońce. Wczesny ranek, godzina 4.37. Frank powoli otworzył oczy. Spał może godzinę, półtorej. Był cholernie zmęczony, mimo to wiedział, ze już nie zaśnie. Spojrzał na spokojną twarz chłopaka, śpiacego obok. Zakryl go kołdrą i przysunal się bliżej. Gerard oodychal powoli, jego powieki leciutko drgaly. Iero zastanawiał się, o czym on może śnić. Odgarnal czarne kosmyki z bladej twarzy Way'a i czule ucalowal jego usta. Wciąż nie docierało do niego to, co się stało. Kochał się z Gerardem. Kochał się. Z najważniejsza osoba w jego życiu. Na twarzy chłopca pojawił się uśmiech. Prawdziwy uśmiech. Był szczęśliwy. Cholernie szczęśliwy. Starszy poruszył się niespokojnie, coś mruknal i ułożył się wygodnie, blisko Frania. Wciąż się nie obudził. W końcu nie miał po co, kiedy śniły mu się urocze kucyki Pony. Frankie delikatnie gladzil idealną w każdym calu twarz wokalisty. Raz opuszkami palców, raz wierzchem dłoni. Bawił się leniwie jego włosami, czasem złożył na bladoróżowych ustach jakiś pocałunek. Mógłby tak już zawsze. Nie wychodzić z tego ciepłego łóżka, tylko być z nim. Minęła godzina, może dwie, a Frankie wciąż tak leżał i nie zamierzał się ruszać. Dzisiaj w pewnym sensie był wielki dzień. Może nie dla Franka, ale na pewno dla Gerarda. Tylko ciekawe czy on w ogóle zdawał sobie z tego sprawę... Święto szkoły. Za parę godzin miał wystąpić, a nawet nie było go na ostatniej próbie. Chociaż, niezbyt to Way'a obchodziło.
Po pewnym czasie Gerard powoli otworzył oczy.
- Dzień dobry. - Frankie uśmiechnął się.
- Dzień dobry. - na początku twarz Gerarda wyrażała "o co chodzi?", jednak zaraz on tez się uśmiechnął. - Która godzina? - spytał, wciąż nieprzytomny. Iero spojrzał na zegarek.
- 6.53. - odpowiedział i poglaskal go po policzku.
- A jaki dzisiaj dzień tygodnia?
- Piątek. Dzisiaj święto szkoły. - Frank zachichotal, nieco rozbawiony nieogarnieciem Gerarda.
- Kurwa. - Way jęknął.
- Spokojnie, masz jeszcze dużo czasu. Z tego co wiem to to się zaczyna dopiero o 10.00. - Franio usiadł na łóżku. - Jak ci się spalo?
- Genialnie. Śniły mi się kucyki Pony, wiesz? - Way przeciągnal się i ziewnal. - A tobie?
- Krótko spałem, ale w sumie dobrze. - uśmiechnął się lekko. - Głodny jestem. Ale najpierw chyba poszedlbym się umyć. - mruknal. - Znaczy, pójdę, jak wstane z łóżka.
- Mogę ci pomoc. - Way zasmial się pod nosem.
- Dzięki, nie trzeba. - Iero zwlókł się z łóżka, nawet nie trudzac się zakrywaniem się czymkolwiek. - Pójdę do siebie, nie mam ciuchów u ciebie. - stwierdził, wzruszajac ramionami.
- Weź sobie coś z szafy. - Gee wskazał mu dłonią mebel, po czym jego wzrok zjechał na krocze Frania. Po prostu nie mógł się powstrzymać.
- Zaraz mnie wzrokiem zgwalcisz. - powiedział rozbawiony Frankie, bo oczywiście to zauważył.
Wziął jakieś pierwsze lepsze ubrania, po czym wszedł do łazienki. Gerard uważnie go obserwował, póki chłopak nie zamknął drzwi. Wstał, po czym zaczął przygotowywać śniadanie. Jajecznicę i tosty, bo tylko to miał do jedzenia. Uwinal się ze wszytkim w sumie szybko. Kiedy jedzenie już stało na stole, wciąż słychać było wodę z prysznica. Way po cichu wśliznal się do łazienki. W pomieszczeniu było ciepło, parno. Lustro zaparowalo od pary, unoszacej się w powietrzu. Frankie wciąż stał w kabinie, tyłem do czarnowlosego. Gerard, niewiele się zastanawiając, wlazl do kabiny i objął chłopaka w pasie. Iero aż podskoczyl i pisnal z zaskoczenia. Gee zadrzal, kiedy gorąca woda zderzyła się z jego skóra. Przytulil mocno Franka do siebie. Młodszy odwrócił się przodem do Way'a. Otworzył usta z zamiarem powiedzenia czegoś, jednak zostały one zaraz zamknięte przez gerardowy pocałunek. Wokalista wsunal język miedzy jego wargi, calujac chłopaka namiętnie. Przysunal się do niego bliżej, przez co Frank zmuszony został oprzeć się o ścianę. Iero poczuł udo kochanka miedzy swoimi nogami. Mocno napieral na krocze młodszego, przez co ten oddychał szybciej, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Jęknął prosto w usta Gerarda. Gorąca woda obmywala ich nagie ciała, rozpalając je. Gee nie przestawal calowac chłopaka, coraz mocniej napieral na jego krocze. Jego dłonie zaczęły błądzic po torsie kochanka. Jedna zatrzymała się na jego sutku. Iero drżał, a z jego ust wydobywaly się kolejne jeki, odbijajac się echem od ścian łazienki. Jego męskośc zesztywniala, co Gerard wyraźnie poczuł. Druga ręka zjechała na dół, delikatnie gładząc mokrą skórę Franka. Przerwał pocałunek i zaczął piescic jego szyje, schodzac coraz bardziej na dół. Delikatnie złapał członek Frania, zaczął go powoli masowac. Chłopak odchylil glowe do tylu, jedna dłoń wsunal we włosy Way'a, druga mocno przywarl do ściany. Oddychał szybko i cieżko, jednak było to zagluszone przez wodę. Gee schodził z pocalunkami coraz niżej, aż dotarl do podbrzusza. Zostawił mała czerwoną malinke na biodrze chlopaka, po czym złożył pocałunek na czubku frankowej męskości. Przymknął oczy i polizal ją, z dołu do góry. Frankie jęknął głośno. Way, zachecony jego reakcja, polizal członek Frania ponownie, po czym powoli włożył go sobie do ust. Kolejny jęk. Nogi Franka lekko się ugięły, pod wpływem przyjemności. Jego klatka piersiowa podnosiła się i opadała w zawrotnyn tempie. Podobało mu się. Zajebiscie mu się podobało. Gee ssał członek chłopaka, sprawnie oplatając go językiem. Raz po raz delikatnie go podgryzał, by sprawić mu jeszcze wiecej rozkoszy. Dłonie wokalisty sunęły po udach Franka, po czym zatrzymał się na jego biodrach i zaczął delikatnie je masowac. Iero mocno odchylil glowe do tylu, z jego ust wydobywaly się głośne, urywane jeki. Zastanawiał się czy go przypadkiem nie słychać na korytarzu, ale czy to ważne? Był blisko. Gerard coraz mocniej pieścil jego męskośc, co sprawiło, ze Frankie oszalal. Teraz już nie jeczal. Krzyczał. Krzyczał z rozkoszy. Wypchnal biodra do przodu, jego ciało wygielo się w luk. Przeszedł go mocny dreszcz rozkoszy, po czym z jego penisa wytrysnela biała ciecz. Gee przelknal ja, po czym oblizal penisa Franka. Odsunął się od niego i wytarl wierzchem dłoni strużkę spermy, sciekajaca mu z kacika ust. Spojrzał w oczy franka i uśmiechnął się. Młodszy chłopak powoli uklakl przed Gerardem i pchnął go delikatnie do tylu, jednocześnie calujac jego usta. Dłoń chłopaka powedrowala na sztywną męskośc Way'a. Zaczął go delikatnie masowac, z czasem przyspieszajac tempo. Nie przestawal piescic jego ust. Tych słodkich ust... Gee jeczal i wił się pod nim z rozkoszy. Jego ciało zaczęło drzec pod wpływem dotyku Franka. Był cholernie tym wszystkim podniecony. Oderwal się od ust kochanka, by zaczerpnąć powietrza, po czym krzyknął. Woda obmywala jego twarz, a on krzyczał z rozkoszy. Frank uśmiechnął się perwersyjnie.
- Nie sądziłem, ze tak szybko... - wymruczal mu do ucha.
Zaraz potem Gerard doszedł w dłoń Iero z kolejnym krzykiem.
- Cicho bądź. - zarumienil się i pocalowal Franka.
Wstali, po czym umyli się nawzajem. Gee nie mógł wręcz powstrzymać się od wytarcia Franka. Na koniec złożył czuły pocałunek na jego ramieniu. Ubrał się, poczekał aż Iero tez to zrobi i wyciągnął go za rękę z łazienki.
- Śniadanie już chyba wystyglo przez te nasze zabawy... - mruknal.
- To ty umiesz gotować? - młodszy zdziwił się, chichoczac.
- Jajecznica i tosty. Każdy to potrafi. - przewrócił oczami. - Siadaj. - wskazał mu miejsce przy stole. Sam usiadł i zabrał się do jedzenia. Na szczęście jeszcze było ciepłe. Po posiłku Frankie wdrapal się na kolana ukochanego. Siadl na jego nogach okrakiem i wtulil się w niego. Gerard objął go ramionami i przycisnal do siebie.
- Kocham cię, wiesz? - chlopak mruknal do gerardowego ucha.
- Wiem... - zamilkł na chwile i zaciągnął się zapachem jego włosów. - a wiesz... To była najwspanialsza noc jaka kiedykolwiek przeżyłem. - wyszeptal. Frank zarumienil się na wspomnienie tamtych zdazen.
- Moja tez. - odpowiedział po chwili. - Gerard, ja... Kocham cię. Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie. Oprócz ciebie nie mam nikogo... - może i był Andy, ale to już zupełnie inna bajka. On był. A Gerard jest. I będzie, taka Frank miał nadzieje. - Będę cię kochał aż do śmierci. Po grób. Obiecuje.
- Frank... Nie mow o śmierci. Proszę. - Gee przytulil się do niego mocniej.
- Przepraszam.
Way nigdy nie wierzył w miłość na zawsze, nigdy nie chciał brać ślubu... Po prostu w tych sprawach był realista. Wiedział, ze nic nie trwa wiecznie, ale nie chciał niszczyć frankowych marzeń. Zamknął oczy i wdychal zapach swojego ukochanego, nie wypuszczajac go z objec. Siedzieli tak przez dłuższy czas, po prostu ciesząc się chwila. Żyjąc chwilą. Ta chwila w końcu została przerwana. Rozleglo się pukanie do drzwi. Kogo do cholery miałoby przywiac do pokoju Gerarda po 8.00? Frankie niechętnie zszedł z kolan Gee i usadowil się na łóżku, wciąż lekko zarumieniony. Way otworzył leniwie drzwi. Szczerze mówiąc, nie zdziwił się, widząc chłopaka z afro.
- Mogę?
- Jasne, wbijaj. - wpuścił go do środka.
- O, hej Frank... - Ray mruknal, nieco zdziwiony. Nie spodziewał się go tu. Nie spodziewał się go siedzącego na nieposcielonym łóżku, zarumienionego, w dodatku w ciuchach Gerarda. Ale mniejsza z tym. - Gerard, będziesz mi potrzebny. Próba jest za 20 minut. A w ogóle to po całym tym świecie i innych duperelach jest impreza.
- Kto organizuje? - Iero spytał nieśmiało.
- Ja, Tobias i Ryan. Nauczycieli nie będzie. Zaczynamy jakoś o 18.30 w barze, w klubie. - uśmiechnął się.
- To idziemy, nie? - Gerard spytał chłopaka. Frank skinal głowa.
- To mogę porwać Gee? - Torów spytał.
- Tak, ja już do siebie pójdę. - gitarzysta mruknal w odpowiedzi. Podszedł do Gerarda i ucalowal go w usta. - To widzimy się pózniej. - uśmiechnął się i ruszył do swojego pokoju.
Way założył czarne, zniszczone conversy i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Spojrzał na Ray'a, który nie był w najlepszym humorze.
- Opusciles ostatnia próbę. - mruknal.
- Wiem. Nie mogłem przyjść...
- Czemu? - Ray był wkurzony. Jednak próba bez wokalisty to porażka.
- Widzisz to? - Gerard pokazał sporego siniaka pod prawym okiem.
- Co ci?
- Pamiątka po bitwie z młodszym Leto. Jeszcze mam cała kolekcje na brzuchu. Dlatego mnie nie było.
- Okej, nie czepiam się już. Wybacz.
Po drodze zaszło jeszcze po chłopaków z zespołu, po czym w piątkę ruszyli w stronę sali ze scena. Pani Natalie witała ich, kiedy tylko przekroczyli próg pomieszczenia. A najbardziej cieszyła się na widok Gerarda, nawet dostał buziaka w policzek, na co się skrzywil. Zaraz potem Davis zauważyła pamiątkę po Jaredzie.
- Matko boska, co ci się stało? - spytała, zmartwiona.
- Nic poważnego... Toną pudru załatwi sprawę. - zasmial się pod nosem.
- No nic, zaradzimy coś. - powiedziała, po czym przystąpiła do ustawiania wszystkich.
Po jakiejś godzinie jej gadania dekoracje były powieszone, a instrumenty na swoich miejscach. Gerard dowiedział się, ze grają ostatni. Jak to Davis powiedziała "Najlepszych zostawię sobie na koniec", puszczajac mu oczywiście oko. Natalie latała niczym opetana po całej sali, a Alana spokojnie stroil z chłopakami gitary. W końcu nadszedł czas próby generalnej. Jeszcze trzeba było wymyślec nazwę zespołu....
- The Dealers? - zaproponował Gerard.
- Jasne. Może jeszcze The Ćpuns? - Ian zasmial się. - Skończ z tym, Gee.
- A ja myśle... Może Perfect Weapon? - powiedział Ryan.
- Bullets for Revenge? - odezwał się Ray.
- To mi się podoba. - mruknal Gee. Reszta się z nim zgodziła. - To niech będzie Bullets for Revenge. - uśmiechnął się. Nigdy nie przypuszczał, ze będzie mieć własny zespół...
Wyszli oczywiście jako ostatni, zagrali, jak było umówione, dwa utwory. Wszystko poszli bez większych problemów. Kiedy już wszystko było gotowe, czekali za kulisami.
- Gerard, dobrze się czujesz? - spytała Natalie.
- Tak, czemu pani pyta? - zdziwił się.
- Bo ten siniak... To nie wyglada dobrze.
- Wiem, ale ze mną wszystko ok. - mruknal, zirytowany.
- Na pewno?
- Na pewno. - ku jego uciesze, Davis odeszła.
Slyszal rozmowy zza kurtyny. Cała szkoła była obecna. Co jak co, ale to trochę go stresowalo. Światła zgasly, show się zaczęło.
- Trema? - spytał Ryan, wystukujac na ławce rytm piosenki.
- Trochę. - Gerard uśmiechnął się lekko.
- E, nie przejmuj się. I tak większość z tych, co tam siedzi dba o własne dupy i nie bedą słuchać. - zasmial się.
- Dzięki. - teraz uśmiechnął się szerzej. Ryan dodał mu otuchy, już prawie się nie stresowal. Wiedział na kogo patrzeć. Wiedział, kto na pewno będzie słuchać...
Z zamyslenia wyrwała go Natalie.
- Kotek, wchodzicie. - szepnela.
Kotek? Gerard nie miał czasu się teraz nad tym zastanawiać. Wziął mikrofon od blondwlosego Taylora, sprawcy problemów Franka i ruszył na scenę.

4 komentarze:

  1. Może Our Lady Of Sorrow....? Chociaż nieeee....a z której płyty? Może taka mała podpowiedź :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem tej piosenki, ale to nic. zaczekam XD
    ej, to było boskie *o*
    *wyje*
    whohohoh, pooornooo <3 you make my day <3

    {savemesorrow & bulletinyourheart}

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm...MOże Teenagers albo Thank you for the Venom, albo może I'm not okay?
    Nie mam pojęcia ^^
    Rozdział bardzo fajny :3
    ~Shadow

    OdpowiedzUsuń
  4. Demolition Lovers? Takie o popjular ^^ :D Cubicles? I think I'd love to die alone w końcu, nie? :D Jeszce waham się nad drowning Lessons :) W sumie to i tak nie mam zielonego pojęcia co to jest xD Odcinek fajny ^^ Super wręcz rzeknę :> Tylko ten Frank tak strasznie wyskoczył z tym kochaniem i życiem, aż po wpierdalanie desek z trumny xD Gee mógłby przynajmniej raz pomyśleć niczym optymista ^^ Łatwiej by u było :) I niech powie Frankowi w końcu, ze go kocha i będzie git. On nauczy się mówić, że kogoś kocha, a my będziemy bekać tenczom xD

    -> red like a blood <-

    OdpowiedzUsuń