poniedziałek, 11 czerwca 2012

Part 16.

wybaczcie, ze te rodzialy ostatnio takie beznadziejne, ale nawał koncertów miałam :P już po OWFie, wiec bedą jakieś normalniejsze, mam nadzieje. I dziękuje wszystkim za komentarze pod oneshotami <3 jesteście kochane :3

MithraPL, kocham cię za te naleśniki. XD
Franiowa hipiska, ty tez? Linkini byli zajebiści :D
Darsa:***, myśle, ze teraz będzie coraz ciekawiej :)

Nastepny w piątek~<3

PS.
pisane przy Destroyi ;3


Stałem jak jakiś idiota, gapiąc się na czarnowłosego chłopaka przede mną. Nie miałem pojęcia co zrobić, zamknąć mu drzwi przed nosem czy wpuścić i zobaczyć jak to wszystko sie dalej potoczy? Gerard był naćpany, to było widać na kilometr. Na tyle, że jutro nie będzie nic pamiętał, a skoro już sie sam przypałętał... Nie. Nie moge tak po prostu go wykorzystać. A co jeśli jednak coś zapamięta? Co jeśli to zburzy całą naszą przyjaźń i przekreśli szanse na coś wiecej? Gerard na trzeźwo raczej by sie ze mną nie przespal, raczej by nie chciał. A ja go tak pragnąlem... Pragnalem go tak, ze to aż bolało. Ta świadomość, ze on jest tuż tuż, na wyciągnięcie ręki, ze chyba jest we mnie zakochany, a ja nie moge go mieć. No własnie. Skoro tak sie o mnie troszczy, skoro patrzy sie na mnie z czułością, zarezerwowaną tylko dla kochanków, to dlaczego nie chce ze mną być? Być może nie jest do końca świadomy tego, co robi...
Po paru chwilach takiego stania bez sensu, Gee wszedł do pokoju i przycisnął mnie do ściany, trzymając moje nadgarstki. Momentalnie poczułem niezbyt miłe ciepło na policzkach.

- Chcę sie dziś z tobą pieprzyć, kiciu... - zamruczal mi do ucha.

Na te słowa dreszcz podniecenia przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa. Na pewno Gee nie zdawał sobie sprawy, do kogo to mówi, ale skoro zaczął, to czemu miałbym przerywać? Kopnąłem drzwi, by sie zatrzasnely i spojrzałem w szarozielone teczowki z rozszezonymi źrenicami. Chcąc, nie chcąc, w odpowiedzi zamruczalem mu do ucha jak kot. Chciałem. Tak bardzo chciałem móc go dotknąć, poczuć, posmakowac... Dałem mu tym samym pozwolenie na wszystko. Wszystko, co tylko chciał. Nie czekałem na jego kolejny krok, sam wyszedłem z inicjatywą. Wpiłem sie w jego miękkie, blade wargi. Byłem głodny. Tak bardzo głodny smaku jego ust... Poglebilem pocałunek, czyniąc go jeszcze bardziej agresywnym. Way złapał mnie za ramiona i odciagnal od ściany. Chwiejnym krokiem prowadził mnie w stronę łóżka, nieustannie calujac. Nie wierzyłem. Nie wierzyłem, ze to sie dzieje. Zdrowy rozsądek krzyczał w moim umyśle Nie rób tego!, rozsadzal mi czaszkę. Pragnienie jednak było silniejsze. Wolę zaryzykować tę jedną noc, niż potem żałować. Żałować, że straciłem może jedyną szansę na jakiś bliższy kontakt z chłopakiem moich marzeń. Chcę to z nim zrobić. Chcę, tak bardzo chcę go poczuć w sobie...
Runąłem na materac, popchnięty przez Way'a. Czarnowłosy mruknął coś, że tu cholernie gorąco i zdjął bluzkę. Po raz drugi dane było mi obejrzeć ten jego umiesniony tors. Ideał. Pieprzony ideał. Nachylił sie nade mną, czułem jego ciepły oddech na ustach. Połączył nasze wargi w agresywnym, wręcz brutalnym pocałunku. Jęknąłem prosto w jego usta. Po kilkudziesięciu sekundach tej pieszczoty, Gee przerwał i podniósł sie. Spojrzał mi w oczy, nieco nieobecnym wzrokiem.

- Ktoś ty? - spytał, niezbyt wyraźnie. Nie wiedziałem czy mam sie w ogóle odzywać, a jeśli już to co mam mu powiedzieć?
- F...Frank. - szepnąłem. Bałem sie, ze sie zorientuje, ze odejdzie. Tak bardzo chciałem go teraz zatrzymać. Potrzebowałem go.
- Frankie, Franuś... - odpowiedział i ponownie się pochylił. - Moja kicia... - polizał moj policzek i poczułem jak moje spodnie nagle robią sie za ciasne. Westchnalem cicho.

Gerard przez chwilę miział moją szyję nosem, po czym zaczął ja całować i lizać. Ale nie tak delikatnie, tylko agresywnie, brutalnie. Mimo to, podobało mi sie. Tak naprawdę jeszcze nic nie zrobił, a ja już wiłem się z rozkoszy. Jego język schodził coraz niżej, raz po raz wracając. Kiedy tylko napotkał przeszkodę, w postaci mojej koszulki, szybko sie jej pozbył. Rzucił ubranie na podłogę i wrócił do poprzedniego zajęcia. Czułem jego język coraz niżej i niżej. Czasem zostawił ślad swojej obecności w postaci malinki, jak na przykład na zebrach. Kolejna pojawiła sie na biodrze. Z moich ust wydobywaly sie jęki i westchnienia rozkoszy. Czułem sie po prostu zajebiście. Albo i lepiej. Nie mam słów, by opisać to uczucie. Jak spełnienie marzenia... Zamknąłem oczy i odchylilem głowę do tylu, kiedy mokry język Way'a spotkał sie ze skórą na moim podbrzuszu. Jedną ręką rozpial moje spodnie, po czym zdjął je ze mnie i sam pozbył sie swoich. Obydwie rzeczy wylądowały na podłodze, niedaleko naszych bluzek. Cały drżałem na sama mysl, co teraz sie stanie. Wsunalem palce w jego czarne potargane włosy i przyciagnąłem Gerarda do siebie, zaczynając tym samym pocałunek. Poczułem jak jego chude palce przesuwają sie wzdłuż mojego nagiego torsu, by zaraz zacisnąć sie na mojej sztywnej od podniecenia męskości. Jeknalem głośniej niż dotychczas, jednak to nie był koniec. Nie chciałem by na tym sie kończyło. Chciałem wiecej, potrzebowałem wiecej. Chwile potem Gee bez żadnego ostrzeżenia wsunal we mnie jeden palec, potem drugi. Poruszył nimi i dodał trzeci. Przerwalem pocałunek i odrzucilem głowę do tylu, uprzednio zarzucając ramiona na szyje chłopaka. Bolało. Bolało, a Gerard raczej nie dbał o delikatności. Miałem tylko nadzieje, modlilem sie w duchu, by ten ból zamienił sie w przyjemność. Way ponownie zabrał sie za moja szyje i po dosyć długim rozciąganiu mnie, zaczął we mnie wchodzić. O dziwo, zrobił to powoli. Jeknalem przeciagle.

- Frank... Kocham cię. - wysapał do mojego ucha. - Kocham cię Frank.

Nie. To nie mogła być prawda. Zbyt piękne. Zreszta, nie wiadomo czy Way w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, co mówi i przede wszystkim, co robi... Próbowałem nie brać tego na serio, ale niestety nie udało mi sie. Byłem zbyt w nim zakochany, by puścić takie coś mimo uszu. Gerard zaczął sie we mnie poruszać. Mocno, ale powoli. Bolało, chociaż z każdym pchnieciem czułem jak ból ustępuje miejsca rozkoszy. Cicho jeczalem i szeptalem imię ukochanego, bo tylko tyle byłem w stanie zrobić. Jego ruchy stawały sie coraz mocniejsze, coraz szybsze, a moje jeki glosniejsze. Wbilem paznokcie w plecy starszego chłopaka i zagryzlem warge. Starałem sie wyrzucić ból z mojej świadomości, zostawić jedynie przyjemność. Albo zacząłem sie do tego cierpienia przyzwyczajać, albo udało mi sie wyłączyć zmysły na ból. Nie wiem, ale wiem na pewno, że potem było coraz lepiej. Moje całe ciało zaczęło drzec, targane dzikimi spazmami rozkoszy. Z moich ust wydobył sie krzyk, po czym doszedłem, prosto na gerardowy, idealny brzuch. Ostatnie pchnięcia nie były już takie przyjemne. Krzyknalem, kiedy tylko poczułem w sobie nasienie Gerarda. Wysunął sie ze mnie powoli i padł z cichym westchnieciem na materac, tuż obok mnie. Jego klatka piersiowa unosila sie i opadała w przyspieszonym tempie, jego usta były delikatnie rozchylone, policzki zarumienione, a oczy przymkniete. Piękny. Był po prostu piękny i po raz kolejny powtarzam - idealny. Przysunalem sie bliżej i objąłem chłopaka mocno w pasie. Otworzył oczy i spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi szarozielonymi oczami. Spojrzał z troską, z uczuciem... Może to, co mówił było jednak prawda? Cóż, pod wpływem narkotyków ludzie mówią rożne rzeczy, ale nie chciało mi sie wierzyć, by kłamał. Czarnowłosy przewrócił sie na bok i przycisnął mnie do siebie. Jego oodech miarowo sie uspokajał, kiedy mnie przytulał. W końcu, tak jak moj, powrócił do normalnego tempa. Wtuliłem sie w jego tors i słuchałem serca, które waliło dwa razy szybciej niż powinno. Po kilku, a może kilkunastu minutach, jego oddech zwolnił, tak jak serce. Gee zasnął, trzymając mnie mocno w ramionach. Uśmiechnalem sie do siebie. Podniosłem sie nieco, by moc mu szeptać do ucha.

- Kocham cię bardziej, niż kiedykolwiek mógłbyś marzyć... - szepnąłem i położyłem sie wygodnie.

Patrzyłem na tą spokojną twarz chłopaka, jego usta, zamknięte oczy, policzki i delikatnie zadarty nosek. Moje powieki z sekundy na sekundę stawały sie coraz cięższe, aż zasnąłem przy miłości swojego życia z nadzieją, ze to nie był sen i jutro sie przy nim obudzę.

***

Czułem, ze ktoś mnie przytula. Otworzyłem oczy. Frank. Obok mnie leżał Frankie, tuląc sie do mnie. Obydwaj byliśmy pozbawieni ubrań. W dodatku to było jego łóżko. Mniejsza o to, jak sie tu dostałem, ważniejsze co ja tu do cholery jasnej robiłem? Pamietalem jedynie to, jak Mikey dzwonił, że Ash sie powiesił, potem sie naćpałem i proszę - wyladowalem w łóżku przyjaciela. Super. W dodatku przyjaciela, w którym byłem zakochany z wzajemnoscia. Moglibyśmy być razem, gdyby nie to, że bałem sie tego związku. Bałem sie go zranic. Wiem, to głupie, ale najpierw chciałem pozbyć sie strachu, poukładać sobie życie. Delikatnie wstalem, by nie obudzić chłopaka. Ubrałem sie i czym prędzej wyszedłem. Wolałem oszczędzić Frankowi mojego widoku rano. Po pierwsze, nie wygladalem najlepiej, a po drugie, pewnie już mu zrobiłem nadzieje. Mimo, że go kochałem, to jednak to uczucie było wciąż za słabe. Wiem, byłem debilem. Skończonym idiota, skurwielem. Przykro mi. Wszedłem do pokoju i wziąłem prysznic. Kiedy tak stałem w kabinie, dotarło do mnie jak głupi jestem. Przecież wyrzadzilem mu większa krzywdę, niż kiedy bym został. Stchorzylem. Tchorz, pieprzony tchorz. Jedyne, co miałem ochotę zrobić to sie zaćpać. Ale na szczęście nie miałem tyle narkotyków. Własnie, powinienem wybrać sie do Andy'ego po towar.
Stanalem przed lustrem i spojrzałem w nie. Wygladalem strasznie. Ostatnio staczalem sie coraz bardziej na dno, prawie codziennie brałem. Schudlem, miałem podpuchnięte oczy, policzki zaczęły mi sie zapadać. Super. Jeszcze tego mi brakowało... Chciałem przestac, ale nie mogłem. Narkotyki stały sie moim antidotum na wszystko. Smutki, porażki, zmiany... Ćpałem, by nie czuć. A potem było tylko gorzej. Niszczę siebie i niszczę innych. Idiota. Westchnalem cicho i spakowalem torbę. Nie potrafiłem tu dłużej usiedziec, wiec jak nie do szkoły, to gdzieś po prostu pójść. Może na kawę, albo coś. Po drodze do szkoły zapaliłem papierosa. Tak, wiem, tym tez sie niszczylem. Szedlem tak, teoretycznie na lekcje, a tak naprawdę w nawet mi nieznanym kierunku. Tak sie złożyło, ze spotkałem po drodze Biersacka.

- Hej, masz towar? - spytałem, podchodząc do chłopaka bliżej.
- No mam. Ile?
- Ile za trzy?
- 180.
- Tanio. - mruknalem. - Czyste?
- Czyste. Jak chcesz, moge drożej. - uśmiechnął sie przebiegle.
- Nie, no dawaj. - wyciagnalem z portfela kasę. W zamian do ręki dostałem trzy paczuszki z białym przoszkiem.
- Ufasz mi?
- Czemu miałbym nie ufać, skoro masz podobno najlepszy towar? - zdziwilem sie. O co mu chodziło?
- Najlepszy, prawda, ale niekoniecznie dla ciebie. - brzmiało to trochę zlowieszczo...
- Co ja ci takiego zrobiłem?
- Mi nic, ale jak zranisz Franka, pozalujesz... - spojrzał na mnie spojrzeniem które wyrażalo "zabije cię jak coś mu zrobisz".

Schowalem dragi i odszedlem w drugą stronę. Przeszedł mnie dreszcz przerażenia, on mówił sierio... Ale wszystko wskazywało na to, ze jeszcze nie wiedział. Całe szczęście.
Do szkoły poszedłem jedynie na śpiew, żeby ustalić terminy prób. Franka nie było, za to Lynz nie dość, że zjeżdżała mnie wzrokiem, to jeszcze nie mogła powstrzymać sie od krzykniecia za mną "pedał". No i co? I nic. Jestem jaki jestem i to jej problem, ze tego nie akceptuje. W odpowiedzi pokazalem dziewczynie środkowy palec i wyszedłem z budynku. Resztę dnia spędziłem w strabucksie, niedaleko kampusu. Wypilem chyba ze trzy kawy, żeby tylko nie zadreczac sie tym poczuciem winy. Bałem sie spojrzeć Frankowi teraz w oczy. Byłem po prostu beznadziejnym tchorzem i mimo zakochania, modlilem sie w duchu, by go nie spotkać w ciagu najbliższych paru dni.

5 komentarzy:

  1. Jaram się *.* NAJLEPSZY ROZDZIAŁ JAK NA RAZIE!W końcu doczekałam się jakieś sceny +18 *.* A na OWF było zajebiście.KURWA...ZAJEBIŚCIE!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gerard skończony idioto ;< Ciekawe jak teraz się Frank poczuje.... No ale porno zawsze spoko X______________X ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jasne,że tak.Na LP umarłam ze szczęścia.Jeszcze jak Shinodę i Benningtona macnęłam...<3
    Co do rozdziału: fdnidsnfsdiojekldijsdkmldsjiemksdjioemjsdjfijdifsjidcsidsjiodskljdsijdsijdsijsdfjio jaram się <3 Ale gerard jest tępy,co on robi?Rani vvszystkich naokoło.

    OdpowiedzUsuń
  4. daj jeszcze! *_______________________* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej no nareszcie, szkoda tylko że Gred był naćpany i że uciekł rano... no co za tchórz... ciekawę jak się teraz będą zachowywać wobec siebie.... Plis dodaj szybko następny..

    OdpowiedzUsuń