czwartek, 31 maja 2012

Part 14.

Zdradzę wam ze już tylko 10 rozdziałów zostało i epilog... A frerard już zaraz będzie ale nie powiem kiedy :3 ale nie martwić mi sie, nowy frerard już ma rozpisana fabułę~~

JAA, jestem twoja fanka xD nie no, ale serio, nawet nie wiesz jak sie cieszę jak komentujesz <3 ja już niedługo twoje będę komentować :3
MithraPL, jeju dziękuje <333 czego mam nie popsuć? Bo trochę mnie ten tekst przestraszył, szczerze mówiąc :P
Franiowa hipiska, tak, on jeszcze nie wie... C: nie, Demolition Lovers to to nie jest xD
Darsa:***, zaraz sie pozmienia ;3
War machine, będzie wiecej <3 dużo wiecej <3

Dedyk dla JAA, war machine, Franiowej hipiski, MithryPL i Darsy:***
Kocham was, wiecie?

Następny w niedziele, albo poniedziałek :3





Powoli otworzyłem oczy i starałem sie złapać kontakt z rzeczywistością. Skutecznie przeszkodził mi w tym pewien zapach. Zapach delikatnych męskich perfum, zapach męskiego ciała. Zapach Gerarda. Lezalem na łóżku, wtulony w jego bluzę, która dał mi wczoraj. Zaledwie kilka godzin temu opieralem głowę o umiesniony, płaski gerardowy brzuch i wpatrywalem sie razem z nim w gwiazdy, gadając o rożnych glupotach. Było tak pięknie... Czułem, ze miałem przyjaciela, takiego najlepszego, jednak chciałem wiecej. Chciałem być z nim, tak jak on był z Ballato. Niestety, wczorajsza rozmowa sprawiała, ze próbowałem jak na razie opanować to pragnienie. Wszystko w swoim czasie, samo przyjdzie. A jak nie, to trzeba po to pójść, sięgnąć i spełnić. Tak, taki miałem plan. Usiadlem i przetarlem oczy. Miałem jakieś dziwne wrażenie, ze zeszłego wieczora Way nie powiedział mi wszystkiego, że czegos sie bał. Cóż, może nie chciał, albo było to tylko głupie złudzenie. Ubrałem sie i umalowalem, po czym ruszylem do szkoły. Jedynym powodem tego poświęcenia, bo naprawdę mi sie nie chciało, był własnie On. Miałem nadzieje go spotkać, porozmawiać, po prostu przy nim być. Lekcja za lekcją mijały powoli, zdawały sie ciągnąc w nieskończoność. Dlaczego czekanie, czas nie spędzony z ukochaną osobą musiał tak sie dłużyć? Dlaczego wczoraj, jak siedzelismy na dachu te pare godzin tak szybko minęło, jakby były jedynie minutami? Dlaczego kiedy teraz siedziałem na matmie i wpatrywałem sie w zegar na ścianie, wskazówka odmierzajaca sekundy zdawała sie wlec, a pełny jej obrót zjamowal nie minutę, a dziesięć? Dlaczego? Wbilem wzrok w okno, a dokładniej w bliżej nieokreślony punkt na niebie. Następna była historia sztuki, moje zbawienie. Jedyna okazja do spędzenia całych czterdziestu pięciu minut w szkole z Gerardem. Aż podskoczylem, słysząc dźwięk dzwonka, oznajmujacego przerwę. Zlapalem torbę i popedzilem w stronę sali, w jakiej miała odbyć sie następna lekcja. Gee stał przy ścianie i rozmawiał o czymś z Ray'em. Śmiał sie. Tak pięknie sie śmiał, ja wtedy, w szpitalu. Oparlem sie o parapet i patrzyłem na chłopaka. Chyba mnie nie zauważył, ale mi to nie przeszkadzało, mogłem dzięki temu po prostu stać i patrzeć.

- Hej, gdzie cię wczoraj wywiało? - spytała Amy, która własnie teleportowała sie obok mnie. Przecież jeszcze chwile temu była na drugim końcu korytarza...
- Co? - spytałem, niezbyt przytomny i podwinalem rękawy gerardowej bluzy.
- No, wczoraj. Byłam z Andym u Hayley, żeby pomoc jej wybrać co ma śpiewać na występie. Żyjesz ty w ogóle? - pomachala mi dłonią przed oczami.
- A... Tak, tak. Znaczy, żyje. A wczoraj... Nie uwierzysz, ale cały wieczór siedziałem z Gerardem na dachu. - uśmiechnalem sie lekko, w duszy ciesząc sie jak debil. Nie wspominałem o szpitalu, nie chciałem sie tym dobijać.
- Widzę, ze ktoś tu sie zakochał~ - zacwierkala.
- Kto? - mimowolnie rozejrzałem sie po korytarzu, a mój wzrok ponownie zatrzymał sie na Gerardzie.
- No a kto? Ty, debilu! Przecież to widać, myśle, ze on tez wie. - wskazała głowa na Way'a. Czyżby on naprawdę wiedział? - I nie broń sie tym, ze nie umiesz kochać. Chcesz z nim być, prawda?
- No... Chce. Nawet bardzo, a teraz mam szanse, bo zerwał z Ballato i... I jest gejem. - poslalem jej porozumiewawcze spojrzenie. Amy była wyjątkowa. W przeciwieństwie do Andy'ego i Hayley, rozumielismy sie bez słów. Ale... Czy ja naprawdę kochałem? Cóż, w jego obecności serce walilo mi w klatce piersiowej, jakby zaraz miało wybuchnąć, ręce drżały, a w brzuchu czułem stadko jednorozcow. Chyba sie naprawdę zakochalem.
- No to na co czekasz?
- Bo on... On mówił, ze nie potrafi kochać. - spuscilem wzrok w dół.
- E, tam. Zaraz sie nauczy, bo ciebie nie da sie nie kochać. - dziewczyna dała mi buziaka w policzek i odeszła do Biersacka.

Zostałem na chwile sam. Gdyby tylko On mnie pokochał... Nie, to nie jest zbyt realne. Ale nawet jeśli, byłoby pięknie. Może w końcu byłbym naprawdę szczęśliwy. Teraz tez nieby byłem, bo miałem Go blisko przy sobie, ale potrzebowałem większej bliskości. Potrzebowałem jego serca, miłości. Chciałem w końcu poznać, czym naprawdę jest spełniona miłość... Kilka chwil po tym jak zadzwonił dzwonek, wszedłem do klasy. Powitał mnie uśmiech Gerarda, wiec czym prędzej zająłem miejsce obok czarnowłosego. Tym razem nie miał słuchawek i nawet siedział bliżej mnie. Lepiej. Tak było o wiele lepiej.

- No, moim mili, wyciągamy karteczki! - profesor zakłaskal w dłonie, by uciszyc klasę. Kartkowka. Pieprzona niezapowiedziana kartkowka. A może zapowiedziana? Nie ważne, w każdym razie nic nie umialem.
- O w dupę. - mruknałem, niezbyt zadowolony.
- Panie profesorze, jakie on ma fetysze~!* - odezwał sie rozbawiony Way. Poczułem nieznosne ciepło na policzkach, zapewne oblałem sie rumiencem.
- Panie Way, przypominam, ze dziś nie rozmawiamy o fetyszach pana Iero, wiec radzę wyciągnąć kartkę, chyba ze chce pan jedynkę. - powiedział nauczyciel, z kamiennym wyrazem twarzy. - Zreszta, nie wiem jak pan, panie Way, ale ja w jego fetysze wole nie wnikać. - mężczyzna uniosl brwi, spogladajac zza swoich okularów połówek.
- To co, chcesz poznać moje fetysze? - powiedziałem, delikatnie uderzając Gerarda w bok. Za chwile klasa, włącznie z nami, wybuchnela śmiechem. Nie sądziłem, ze kiedykolwiek będę potrafił żartować w ten sposób z Gee, ale jak widać... Możliwe. Nawet nie czułem już ciepła na twarzy, po prostu rozluznilem sie, przestałem brać wszystko na poważnie. Wziąłem przykład z Gerarda, on nie brał swojej orientacji na serio, był gejem bo był i nikomu nic do tego. A ja sie tym tak cholernie przejmowalem, nie wiadomo po co.

Gerard napisał mi kartkowke, a przez resztę lekcji po prostu rozmawialiśmy. Tak zwyczajnie, jakby nigdy nic, bo jak miało by być inaczej? Cały czas powstrzymywalem sie, od wyznania mu swoich uczuć. Zakochalem sie? Tak, zakochalem sie. Skoro Amy to potwierdziła, to musiała być prawda. Kochałem. W końcu potrafiłem kochać. Czyzbym sie nauczył? Ale jeszcze zostały jego uczucia. Musialem poczekać, aż wszystko sie pouklada i wtedy może mu powiem. O ile starczy mi odwagi. Jednak, jeśli będę zbyt długo czekał, może skończyć sie na tym, ze Gee znajdzie chłopaka, a ja zostanę sam i nic mu nie powiem. Nie wiem, to było zbyt trudne. Trudno tez było mi sie pożegnać z Gerardem i pójść samemu do akademika. Hayley i reszta wylądowali u pani Davis, bo biedna Pani Popularna nie mogła wybrać piosenki, a Way poszedł na ostatnie dwie lekcje. Musiałem wracać sam, bo niezbyt chciało mi sie siedzieć z tymi, których nazywam, a raczej nazywalem przyjaciółmi. Tak naprawdę, chyba tylko Amy mnie rozumie, co prawda strasznie mi matkuje, ale przynajmniej ją obchodze. Westchnalem i zarzucilem kaptur za dużej na mnie bluzy na głowę. Dzięki Bogu, ze Gerard nie chciał jej odzyskać, bo ja nie oddam. Albo oddam, ale dopiero jak przestanie nim pachniec. Zaciagnalem sie tym zapachem i zamknąłem oczy. Tak bardzo chciałem, by stał teraz przy mnie i mnie przytulal. Tak bardzo chciałem poczuć jego silne ramiona, obejmujące moje ciało... Jedynym pocieszeniem była mysl "może kiedyś". Może. Chciałbym z tego "może" w końcu zrobić "na pewno". I zniszczyc to "kiedyś". Żeby było "na pewno. Na pewno teraz". Westchnalem i ruszylem w stronę akademika.

- Iero! - usłyszałem głos Jareda. Wiedziałem, wiedziałem, ze tak będzie. Przyspieszylem kroku. - Iero, pedale! - podbiegl do mnie i za chwile młodszy Leto szedł tuż przy moim boku. - Dawaj fajki.
- Nie mam. - naprawdę nie miałem.
- Dawaj. - pchnął mnie z impetem na ścianę budynku szkoły, przypierając do niej.
- Odwal sie, mówię ze nie mam. - fuknąłem. W odpowiedzi dostałem z pięści w twarz. Znowu. Syknalem z bólu i poczułem jak krew płynie z mojego nosa. Pięknie.
- Tak sie odzywać? Shannon cię niczego nie nauczył, pedałku? - potem jego pięść trafiła w moj splot słoneczny. Nie mogłem złapać oddechu, skuliłem sie wpół. Potem kolano w brzuch. Jeknalem i padłem na kolana.
- Zostaw, proszę... - powiedziałem cicho, kiedy tylko zlapalem oddech. Nie posłuchał, kopnął mnie w bok. Padłem na ziemie, zrobiło mi sie ciemno przed oczami.
- Leto! - usłyszałem głos. Głos dobrze mi znany, jednak nie mogłem sobie przypomnieć kto to był. - Leto! - ponownie, tym razem głośniej. Zacisnalem powieki i schowalem głowęw dłoniach, leżąc na chodniku. - Nie ma to jak sie wyzywać na słabszych, co? Zostaw go. - głos był coraz bliżej. Męski głos.
- Bo co mi zrobisz? - zaraz potem usłyszałem jęk bólu Jareda i przekleństwo - Pozalujesz, pozalujesz tego. - powiedział, a potem chyba pobiegł, bo gdy otworzyłem oczy, nie było go. Zobaczyłem nad sobą czarnowłosego chłopaka. Zamrugalem, obraz stał sie wyraźniejszy.
- Gerard? Gee, co ty tu... - uciszył mnie, kladac palec na moich ustach.
- Nic nie mów. Boli cię? - spytał, pomagając mi wstać.
- Tak... Trochę. - pooddychalem trochę i już było mi lepiej, jednak wciąż bolało. Wytarl mi krew spod nosa swoim rekawem i podniósł mnie. - Ej, ale co ty robisz?! - zbuntowalem sie, ale zaraz sie poddalem. Już drugi raz niósł mnie na rękach. Już drugi raz ratował mi dupę. Zależało mu, widziałem to, chociażby po tym, co własnie zrobił.
- Przecież nie możesz iść. - uśmiechnął sie.
- Ej, a w ogóle, skąd ty sie tu wziales? - spytałem, wtulajac nos w zaglebienie miedzy jego ramieniem, a szyja.
- Nie chciało mi sie zostawać, a ze przechodzilem i zobaczyłem Jareda... Nie mogłem cię tak zostawić. - mruknal. - A tak w ogóle, za co oni cię tak męczą?
- Bo... Sam nie wiem. Chyba przez moja orientację. Pieprzone homofoby... - powiedziałem cicho - Wszystko przez te plotki. To mi zniszczyło życie. Nic tylko mnie wyzywają i biją. Tak bez okazji, albo jak nie chce im czegos dać. Na przykład fajek, o to dzisiaj poszło.
- Masz zakaz chodzenia samemu. Będę cię odprowadzać i przyprowadzac, nie masz wyboru. - powiedział stanowczo.
- Dobrze, mamo. - nie żeby mi to jakoś przeszkadzało... Wręcz przeciwnie, tako układ bardzo mi sie podobał.

Dalej szliśmy już w ciszy, jedynie powiedziałem, do którego pokoju ma mnie zanieść. Nim sie obejrzałem, Gee postawił mnie przy drzwiach i wprowadził do pomieszczenia. Pożegnał sie, nawet dostałem buziaka w policzek, co zaowocowało wielkim bananem na twarzy. Tylko przyjaciele? On jeszcze nie wie, ale chyba tez coś do mnie czuje. To widać. Już do mnie dotarło, ze kocham, nawet zacząłem zauważać takie rzeczy. Może nie był tego jeszcze świadomy, ale było to widać.



* "O w dupę. - Proszę pani, jakie on ma fetysze!" - autentyczny tekst moich kolegów na wycieczce do Londynu xD

5 komentarzy:

  1. Bedzie wiecej? O w dupe! XD ej, usmialam sie ze cos z tego, serio. Troche krotki ten part, albo mi sie tak zdaje, bo taki ladny <3 w kazdym razie, bardzo mi sie podoba. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. QuickSilence/NoName31 maja 2012 13:50

    Ej ja też tak mówię ! i to nie jest mój fetysz :( Paczcie państwo pokusiłam się na skomentowanie :D
    Kurde kurde do czegoś mnie doprowadziła, codziennie zaglądam bo a nóż będzie rozdział! Świetnie to rozgrywasz, w większości opowiadan bohaterowie(g i f) się spotykają gadu gadu strutu tutu i jeb w następnym rozdziale już sie miziają po kątach, a u ciebie nie, ni chuj, na złość robisz wszystkim całemu światu i mi, i bardzo dobrze, tak trzymać bejb.

    OdpowiedzUsuń
  3. O w dupe! ;> ale to było mocne ^^ Hahaha Darsa ucieszona, bo niedługo będzie Frerard, a ja lubię Frerardy właściwe ;D Pisz, pisz, bo jest super ;) I dobrze że już zaczynasz powolutku następne opowiadanie, bo kocham Twą twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chodziło mi o to żebyś nie popsuła opowiadania jakimś głupią sceną lub czymś w podobie.Najlepszy tekst o fetyszach.Normalnie z krzesła spadłam :D Dawaj następną notkę i to szybko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gerard,zostałeś mamą!Musisz być teraz odpovviedzialny i opiekovvać się svvoim kurduplem!:D Zmieniłaś moje zdanie o Letovvskich,serio:D Zavvsze uvvażałam ich za kochane istotki,navvet te istotki dotykałam i nic mi nie zrobiły!:D
    TAK MAŁO DO KOŃCA?!

    OdpowiedzUsuń